piątek, 6 września 2013

PR#1 - Agresywne masowanie reliktem przeszłości


Rekompozycja i przyrost czystej masy lepszy od agresywnego masowania?


Na pierwszy ogień idzie art ze strony t-nation.com autorstwa Chrisa Shugarta, megamózgowca stojącego za całym procederem uprawianym przez testosteroniarzy. Suplementacyjny cyrk zostawmy z boku i skupmy się na przebłysku wartościowych informacji spomiędzy chmur marketingowego absurdu.
Schugart w moim mniemaniu bardzo ciekawie rozprawia się z ideą "dirty bulking" czyli masowania bez opamiętania. Chyba każdy z trenujących siłowo przechodził ten etap: nieumiarkowane spożycie drogocennych kalorii mających zapewnić przyrost masy na poziomie Arnolda kończyło się wielkim otłuszczeniem a późniejsza redukcja stanowiła nieraz wieloletni problem. W czasach gdy szczyty popularności bije idea "jesz co chcesz" warto wrócić do korzeni idei fitness. Jak autor słusznie zauważa, pierwszy magazyn poświęcony żelaznemu sportowi miał tytuł "Siła i Zdrowie". Podnoszenie ciężarów było elementem pogoni za zdrowiem, dziś kojarzy się z dobijaniem makro fastfoodem wydrenowanym z niezbędnych składników odżywczych.
Dlaczego czyste masowanie bądź cykl rekompozycyjny jest dla nas bardziej optymalny? Oto główne powody:

Przyrost masy mięśniowej jest ograniczony


Warto to sobie uświadomić. Dodatkowa energia nie przełoży się na większy przyrost masy w danej jednostce czasu gdyż pewne rzeczy ogranicza nasza genetyka (w tym miejscu polecam tłumaczenie artykułu Lyle McDonalda "Genetyczny potencjał naturalnego przyrostu masy mięśniowej"). Cytując słowa Poliquina: "przykro mi, ale to po prostu niemożliwe aby wymusić większy przyrost mięśni przejadając". Moce przerobowe w naszych fabrykach mięśni są niestety ograniczone. Agresywna masa to dobry patent dla osób które: a)bardzo szybko redukują tłuszcz a na długim deficycie kalorycznym czują się jak nowonarodzeni; b) maja w dupie wygląd modela czy zdrowie - zależy im tylko by być 5 cm szerszym od najszerszego koksa na siłce.

Agresywna masa = przepis na grubasa


Agresywna masa to jedzenie tak dużo jak jesteśmy fizycznie w siebie zmieścić. Zazwyczaj prowadzi to do spożywania potraw, które charakteryzują się ubiciem maksymalnej ilości kalorii na minimalnej przestrzeni, niestety kosztem mikroelementów. Jak wtórują sobie Thibadeuau oraz Poliquin, im grubszy się stajesz tym trudniej Ci redukować tłuszcz. Zmienia się gospodarka hormonalna organizmu: im więcej komórek tłuszczowych twoje ciało tworzy, tym lepsze staje się w kumulowaniu sadła. W tym aspekcie zgadza się wielu światłych ludzi kręgu fitness, m.in Lyle McDonald, który również stawia na spokojne, czyste masowanie jednak nie wcześniej jak z poziomu 10-12% tkanki tłuszczowej. Czy przyrównanie agresywnych cyklów masowo-redukcyjnych do diet yoyo jest na wyrost? A skąd... A może jednak tak?

Jabba The Hutt wie co nieco o agresywnym masowaniu... (fot.flickr)






Chłopaki na wiecznej masie - to może uzależnić...


Jeżeli jesteś typem gościa, który szybka uzależnia się od różnych rzeczy - warto uważać. Jak postuluje autor agresywna masa nie tylko faworyzuje wzrost wagi, utrudnia przyszłą redukcję, ale może prowadzić do utrwalania pewnych niezdrowych nawyków na poziomie neurologicznym. Choć autorów t-nation w pewnych kwestiach ponosi wyobraźnia, to stwierdzenie to nie jest to do końca science fiction. Pamiętajmy, że dla naszego organizmu nie liczy się sześciopak na wierzchu ale przetrwanie. Przetrwanie to zapas tkanki tłuszczowej ocalający życie w trakcie klęski głodowej. Jeżeli wyrobisz sobie nawyk wrzucania do pieca ile popadnie, mózg i OUN zrobią wszystko co w ich ewolucyjnej mocy by wybić Ci z głowy głupie zabawy w "redukcję" i spalanie tkanki tłuszczowej w momencie gdy żywność jest dostępna bez ograniczeń. Jak wiemy walka z psychiką to jedna z trudniejszych przeszkód w redukcji tkanki tłuszczowej.

Rekompujemy i masujemy na czysto


Jaki wniosek płynie z artykułu? Jeżeli nie zależy Ci na efekcie piorunująco szybkiego przyrostu tkanki tłuszczowej, to na starcie treningu na masę konsumuj naddatek kalorii nie większy niż 10-20% całkowitego zapotrzebowania kalorycznego. Schugart chyba trochę odpłynął bo proponuje na dzień dobry +800/1000 kcal dziennie, co dla gości o niskiej wadze może stanowić bonus wielkości nawet +40% Całkowitej Przemiany Materii. Oczywiście, chwile później wyjaśnia, że dodatkowy tysiak kcal na "clean bulk" można łatwo uzyskać kupując jego suple; pisząc: "zasada czystego przyrostu masy nr.2 - dodatkowe kalorie pozyskaj ze zdrowego jedzenia i suplementów". Aha, ok Chris:) Dalszą cześć arta z przepisami na suplo-szejki można spokojnie pominąć.

(Chris Shugart, "Get Big Without Getting Fat", t-nation.com, przeczytaj artykuł)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz